Zaczynamy do czegoś lekkiego.
{Pamiętam czerwoną apaszkę}
Pamiętam czerwoną apaszkę
Na łysej głowie tego Niemca
Wyraźnie widzę krater
Wypełniony górskim lodowatym śniegiem
W drodze na Apelraz
Chłopcy przeistaczają się w mężczyzn
{Na odwiedzinach w gabinecie profesora}
Na odwiedzinach w gabinecie profesora
O jedną chwilę za wcześnie by
Móc potrząsnąć ręką żywej nauki
Za późno na lot, do domu daleko
Droga zatłoczona chmurami
Tak cykl zamyka się w pełni
Wykonując obrót w przestrzeni
Mizerne przygnębienie ogarnia pokój
Gdzie od niebieskich ścian bije chłodem
Jak zwykle kiedy ziemia pełna wilgoci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz