piątek, 25 marca 2011

zaczynamy

Zaczynamy do czegoś lekkiego.

{Pamiętam czerwoną apaszkę}


Pamiętam czerwoną apaszkę
Na łysej głowie tego Niemca
Wyraźnie widzę krater
Wypełniony górskim lodowatym śniegiem

W drodze na Apelraz
Chłopcy przeistaczają się w mężczyzn


{Na odwiedzinach w gabinecie profesora}

Na odwiedzinach w gabinecie profesora
O jedną chwilę za wcześnie by
Móc potrząsnąć ręką żywej nauki
Za późno na lot, do domu daleko
Droga zatłoczona chmurami

Tak cykl zamyka się w pełni
Wykonując obrót w przestrzeni
Mizerne przygnębienie ogarnia pokój
Gdzie od niebieskich ścian bije chłodem
Jak zwykle kiedy ziemia pełna wilgoci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz